aaa4
Dołączył: 23 Sty 2018 Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:21, 20 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Neron poczatkowo nie uwierzyl mi albo wspaniale udawal zdumienie i przerazenie taka zdradziecka bezczelnoscia starego mistrza, ktory tylko jemu zawdzieczal stanowisko i ogromny majatek. Seneka - wyrzekal - nie powinien czuc urazy do Nerona, przeciez sam zrezygnowal z urzedu! Cesarz uronil kilka lez i zrzucil gepardy na posadzke. Dopytywal sie, czemu spiskowcy go nienawidza, choc robil wszystko dla dobra senatu i narodu rzymskiego, poswiecil nawet swoje wygody, aby sprawiedliwie rzadzic, i dzwigal ogromny ciezar obowiazkow cesarza.
-Dlaczego mi nic nie powiedzieli? - skarzyl sie. - Wielokrotnie oswiadczalem, ze chetnie zrzekne sie wladzy, bylebym tylko mogl sie utrzymywac jako artysta gdziekolwiek na swiecie. Za co mnie nienawidza?!
Odpowiadanie nie mialo teraz sensu. Na szczescie przybyl wlasnie Tygellin i Flawiusz Scewinus. Powiedzieli, ze Epikaris oczekuje w lektyce w ogrodzie: po ciezkich torturach nie mogla chodzic.
Neron byl zdania, ze przede wszystkim nalezy zdobyc informacje o faktycznym zasiegu spisku i w tym celu chcial przesluchac jednoczesnie Flawiusza Scewinusa i Milikusa, mnie zas wyprosil. Wyszedlem chetnie, bo dzieki temu zyskiwalem okazje do rozmowy z Epikaris - chcialem ostrzec ja i poinformowac o zdradzie. Juz wychodzac zauwazylem, ze Neron wezwal osobista gwardie germanska i ze krzywo patrzyl na Tygellina. Widocznie przypomnial sobie o spisku Sejana - cesarz Tyberiusz popelnil wowczas ten blad, ze zbytnio ufal prefektowi pretorian. Od owego czasu datuje sie zwyczaj wyznaczania na to stanowisko dwoch ludzi, aby sie nawzajem pilnowali. Tak tez uczynil Neron, powolujac Feniusza Rufusa jako rownorzednego partnera Tygellina. Pomylil sie tylko co do czlowieka. Nie zamierzalem jednak wydac Feniusza Rufusa, mego przyjaciela. Przeciwnie, postanowilem zrobic wszystko, aby nikt bodaj przez przypadek nie wymienil jego nazwiska. To tez byl powod, dla ktorego pragnalem rozmowy z Epikaris.
Lektyka ze starannie opuszczonymi i zaciagnietymi zaslonami stala na ziemi, tragarze wyciagneli sie na murawie, a dwaj wartownicy klnac bronili mi dostepu do wiezniarki. Pieniadze zrobily swoje - odeszli, a ja odsunalem zaslony lektyki.
-Epikaris! - powiedzialem szeptem. - Jestem przyjacielem. Mam do ciebie wazna sprawe!
Nikt nie odpowiadal. Dopiero wowczas zauwazylem zakrwawiony bandaz, zaciagniety na jej szyi; drugi jego koniec zadzierzgniety byl na poprzeczce lektyki. Musiala rzucic sie calym ciezarem ciala i w ten sposob udusila sie. Widocznie bala sie, ze wycienczona torturami nie wytrzyma nowych przesluchan. Upewnilem sie, ze nie zyje i zaalarmowalem wartownikow. Podziwialem szlachetny gest tej kobiety w ostatnich chwilach jej zycia, ktore bylo dalekie od niewinnosci. Popelniajac samobojstwo nie wydala nikogo, a mnie zostawila wolna reke.
Wartownicy przerazili sie czekajacej ich kary za niedopatrzenie. Ale na nic nie bylo juz czasu. Neron zaczal dzialac i nie chcial zajmowac sie drobiazgami. Samobojstwo Epikaris potwierdzilo dobitnie fakt istnienia sprzysiezenia i udzialu w nim floty.
Co do mnie - gdy zobaczylem poszarpane piersi Epikaris i jej zgruchotane konczyny, to wymiotowalem obok lektyki, chociaz nic tego ranka nie jadlem. Nie wiem, czy byla to reakcja na przerazenie, jakie mna zawladnelo, czy tez skutek podziwu dla jej mestwa; smierc tej szlachetnej kobiety pozwolila mi przeciez zdobyc kluczowa pozycje w ujawnianiu spisku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|